środa, 29 stycznia 2014

Biały puch...

Witajcie!
Jakby mi było mało tego za oknem, zafundowałam sobie prywatne, białe chmurki w domu... Tylko takie cieplejsze i słodkie! A to wszystko za sprawą Ali z http://kolorowemarzeniaali.blogspot.com/ i jej smakowitych ciasteczek. Popatrzyłam na całuśne wypieki i złapały mnie wyrzuty, że moje wiórki kokosowe leżą w spiżarni od grudnia, takie nie zorganizowane... Dlatego podniosłam mają szanowną z przed komputera do kuchni i taki tego wynik...



Te białe chmurki mają tylko jedną, ogromna wadę... są strasznie słodkie i po zjedzeniu chocby trzech trzeba wypic mocną herbatkę, żeby zrównoważyc smak w buzi.. Ale mogę się w ten sposób umartwiac... bez problemu...


Wracam do pracy, bo mnie te kokosanki rozleniwiły...

Buziaki :-)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Mazury pod śniegiem...

A jeszcze w zeszłym tygodniu słyszałam, że zimy już nie będzie, że wczesna wiosna i takie tak tralalaalala... A tu Kochani zima pełną gębą... Aż żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia termometrowi o 5.30 jak wstałam... Wskazywał 15 stopni na minusie... nienawidzę.... Uwielbiam zimę, ale najlepiej ogladając jej malownicze obrazy przez okno... Marzą mi się tropiki na codzień, może nie takie najgorętsze z możliwych, ale taka Hiszpania na przykład...


A za oknem, miec na przykład takie drzewko...


Ale rzeczywistośc jest jak na razie bardziej mroźna..



I żeby nie zwariowac biegając po dworzu w futrzanej czapce i sniegowcach, czekając na spóźniające się, niedogrzane autobusy, trzeba sobie zafundowac w domciu małą cieplarenkę...




Takie małe, żółte szczęście na parapecie, potrafi zdziałac cuda... Całuje Was Kochani... i lece wpładac walonki.... hihihi...
Cmok, Cmok :-)

środa, 15 stycznia 2014

Diabeł tkwi w szczegółach...

Witajcie Kochani...
Pisałam kiedyś o "cudownym", czerwonym zegarze, który doprowadzał do szału ilekroc na niego spojrzałam... Dzisiaj nastąpił koniec jego królowania w kuchni... Jako, że kiełkuje we mnie miłośc do żółtego w jaskrawej postaci, zafundowałam sobie takiego następce znienawidzonego czasomierza...


Zmiana taniutka, bo raptem za 11 zł (!), ale radośc ogromna! Od samego spoglądania na to żółte słoneczko, poprawia się humor...


 Dzisiaj tylko migaweczka... niedługo postaram się pokazac całą kuchnię, z już uwzględnionymi zmianami. Hokerek ze śmietnika też już zmienił kolor, i zaczyna robic za gadzet ;-)

A tak wyglądał, dla przypomnienia poprzedni zegareczek koszmarek...


Buziaki!!! cmok, cmok.

niedziela, 12 stycznia 2014

Malarskie szaleństwo ze sprayem w dłoni :-)

Witajcie Kochani!
Od jakiegoś czasu dopadło mnie szaleństwo... Nie groźne jak sądze ale pochłaniające mnie troszeczkę... Tym fijołkiem zaraziłam sie od Kasi Pohl - www.alteneuesachen.blogspot.com - Kasiu, gorące całusy! Kasia mianowicie zaraziła mnie malowaniem porcelany.. I właściwie wszystkiego. Do tej pory malowałam meble i wszelkie innego drewniane przydasie, ale za ceramikę się nie brałam. A ostatnio zamaiło mi sie w główce posiadanie czarno - żółtych dodatków. Niby nic, ale weź tu człowieku wyrzuc z domu wszystkie dodatki i wymień na inne. Trochę żal i finansowo też mało ciekawie... Przez tych pare lat życia uzbierało się trochę skorup, wszystkie cudne, jak dla mnie w formie, ale niekoniecznie kolorystycznie. Kasia podpowiedziała kilka technicznych rzeczy i okazało się, że niepotrzebnie się bałam, bo to w sumie bardzo proste.
To taka mała migawka z tego co mi wyszło...



Dzbanuszek był brązowy, lekko już powycierany,  a to cudo w paski to była latarnia morska czyli biel, granat, czerwień. Latarnia wymaga jeszcze troche dopracowania, bo mimo oklejania taśmą malarską, paseczki trochę mało dokładnie wyszły i trzeba je trochę wyrównac, ale nie mogłam się powstrzymac  pochwaleniem  przed Wami, efektami mojej manufaktury...



Zanosi się w domku na delikatną, kolorystyczną rewolucję. Chociaż, może nie rewolucję, bo zmiany ze wględów finansowych będą powolne, ale nieuniknione ;-)

Całuje Wam mocno... Cmok, cmok ;-)