Witajcie Kochane!
Dzisiaj o krześle, ściśle czterech krzesłach, które czekały na swoją reanimację. Czekały i czekały, bo bałam sie za nie zabrac. Niedawno udał mi sie kupic bardzo tani, drewniany stół, który praktycznie odświeżania nie wymagał, ale za to wymagał krzeseł do kompletu. Komplet to może za dużo powiedziane, bo posiadane przeze mnie w piwnicy niewiele maja wspólnego z Ikeą, a stół jest z ikei, ale jako krzesła komplet ze stołem tworzą bez względu na to skąd są ;-) A są wiekowe... Pochodzą z pewnej starej szkoły, w której pełniły swą straż przy ławkach. Ale czasy ich świetności dawno minęły... gdzieś w latach 60tych ubiegłego stulecia. Uczniowie doprowadzili je do upadłości, i to wcale nie w przenośni.Na szczęście konstrukcję miały bardzo stabilną. Stara PRL owska robota ;-) Jak na razie udało mi się zreanimowac jedno. Dodam tylko, że w oryginale było bordowe i miało bardzo wiele fajnych, uczniowskich napisów... Tak wyglada teraz:
Do ideału brakuje mu sporo, ale właśnie w tym wg mnie tkwi jego urok. krzesło przyjęło wiele warstw farby i jest śnieżnobiałe, ale w trakcie pracy, gdzieś po 2, 3 warstwie wyglądał mniej więcej tak:
jestem z niego bardzo dumna i mam nadzieję, że uda mi sie w końcu pokazac wszystkie krzesła razem ze stołem.
Ale trzeba będzie trochę na tę piękna chwile poczekac, bo żeby mi nie było nudno, życie wymyśliło mi pewna rozrywkę... Mianowicie, okazało się nagle, że mieszkanie, któe obecnie wynajmujemy zostało wystawione na sprzedaż i na pniu sprzedane... Jekko to mna wstrząsneło i nie mogę dojśc do siebie po tej cudnej wiadomości... Mamy 4 tygodnie na wyprowadzenie się... masakra po prostu...Jedyne szczęście w tym nieszczęściu jest takie, że może w tym kolejnym mieszkaniu będziemy mieli podłogę, która będzie mozna pokzac na zdjęciach... Bo teraz, wyobraźcie sobie, że na podłodze leży stara wykładzina pcv w wielu miejscach zalana farbą ( widac w tle zdjęc) ... i nawet już wywalczyłam od właścicielki pieniazki na położenie paneli i.... niestety nie zdażę jej juz zobaczyc... Oj życie... Tym przyjemnym akcentem kończę i całuje Was wszystkich w czubki nosów! Buziaki!
Dzisiaj o krześle, ściśle czterech krzesłach, które czekały na swoją reanimację. Czekały i czekały, bo bałam sie za nie zabrac. Niedawno udał mi sie kupic bardzo tani, drewniany stół, który praktycznie odświeżania nie wymagał, ale za to wymagał krzeseł do kompletu. Komplet to może za dużo powiedziane, bo posiadane przeze mnie w piwnicy niewiele maja wspólnego z Ikeą, a stół jest z ikei, ale jako krzesła komplet ze stołem tworzą bez względu na to skąd są ;-) A są wiekowe... Pochodzą z pewnej starej szkoły, w której pełniły swą straż przy ławkach. Ale czasy ich świetności dawno minęły... gdzieś w latach 60tych ubiegłego stulecia. Uczniowie doprowadzili je do upadłości, i to wcale nie w przenośni.Na szczęście konstrukcję miały bardzo stabilną. Stara PRL owska robota ;-) Jak na razie udało mi się zreanimowac jedno. Dodam tylko, że w oryginale było bordowe i miało bardzo wiele fajnych, uczniowskich napisów... Tak wyglada teraz:
Do ideału brakuje mu sporo, ale właśnie w tym wg mnie tkwi jego urok. krzesło przyjęło wiele warstw farby i jest śnieżnobiałe, ale w trakcie pracy, gdzieś po 2, 3 warstwie wyglądał mniej więcej tak:
jestem z niego bardzo dumna i mam nadzieję, że uda mi sie w końcu pokazac wszystkie krzesła razem ze stołem.
Ale trzeba będzie trochę na tę piękna chwile poczekac, bo żeby mi nie było nudno, życie wymyśliło mi pewna rozrywkę... Mianowicie, okazało się nagle, że mieszkanie, któe obecnie wynajmujemy zostało wystawione na sprzedaż i na pniu sprzedane... Jekko to mna wstrząsneło i nie mogę dojśc do siebie po tej cudnej wiadomości... Mamy 4 tygodnie na wyprowadzenie się... masakra po prostu...Jedyne szczęście w tym nieszczęściu jest takie, że może w tym kolejnym mieszkaniu będziemy mieli podłogę, która będzie mozna pokzac na zdjęciach... Bo teraz, wyobraźcie sobie, że na podłodze leży stara wykładzina pcv w wielu miejscach zalana farbą ( widac w tle zdjęc) ... i nawet już wywalczyłam od właścicielki pieniazki na położenie paneli i.... niestety nie zdażę jej juz zobaczyc... Oj życie... Tym przyjemnym akcentem kończę i całuje Was wszystkich w czubki nosów! Buziaki!