Od dłuższego czasu chodza za mną podkładki pod talerze.... Chodzą, i dojśc nie mogą. Jak forma akceptowalna, to kolor nie taki, jak kolor sie podoba, to jakośc wykonania woła o pomstę do nieba... Ostatnio trafiłam na cudowne... w pięknej limonce, która mi się sni....I wawet cena i wykonanie szło razem w nienagannej parze... I co...? Ano były tylko dwie.... I beż możliwości zamówienia większej ilości sztuk... Po tym doświadczeniu oklapłam całkowicie, i doszłam do wniosku, że chwilowo podkładki mi nie pisane. Na szczęście wczoraj wieczorem wpadłam na arcyciekawy pomysł na urozmaicenie i tak nieźle zawalonego dnia... Mianowicie wyciągnęłam dawno zapomniane szydełko i bawełnianą nitkę, którą kupiłam w ulubionym szmateksie za przysłowiowy grosz. Serwetek nie robiłam nigdy. Zapytac nie miałam kogo, dlatego w domku moim kochanym, wczoraj słychac było całkiem nieprzyjemną dla ucha łacinę kuchenną puszczaną w kierunku szydełka w odwecie za mało zadowalające efekty jego pracy... Pod swoim adresem przecież rzucac nie będę, prawda...? Jakos poszło... Co prawda nitki zabrakło i będe musiała w poniedziałek urządzac polowanie na bawełnę, ale jakis efekt juz jest widoczny. Mało perfekcyjny przyznam, ale jak dla mnie i tak wielka radocha!
Marzą mi się pastelowe, kolorowe, okrągłe i prostokątne... Jednym słowem rozszalałam się w marzeniach i bardzo bym chciała, żeby mi tej fantazji nie zabrakło po kilku sztukach... Zobaczymy... na razie czeka mnie ulubione bieganie po pasmanteriach w poszukiwaniu kolorów. Już się cieszę, bo na wielu blogach widac takie bogactwo kolorów, że trudno się zdecydowac w którym kierunku pójśc. Zobaczymy... Jeśli tylko uda się popełnic cos satysfakcjonującego, pochwalę się ;-) Buziaki Dziewczyny Kochane!
no pieknie wyszlo, podziwiam szydelkujace dziewczyny za cierpliwosc!!!!!
OdpowiedzUsuń:O)
Pieknie dziękuję, ale od momentu, kiedy juz załapałam o co chodzi, to była czysta przyjemnośc :-) Buziak!
OdpowiedzUsuńświetne efekty, gdybym nie przeczytała, nie domyśliłabym się, że robiłaś te serwetki pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana! Druga juz wyszła dużo ładniej, sama jestem z siebie dumna :-)
OdpowiedzUsuńtaki debiut???
OdpowiedzUsuńjest super!
zdolne masz te łapki:) bardzo zdolne!!!
Dziękuję bardzo... Zapaliłąm się na narzutę biało - kremową... ciekawe co z tego wyjdzie... buziaki!
OdpowiedzUsuńPrzez Twoje szydełkowe podkładki przypominałam sobie strasznie dawnych czasach kiedy moja mama haftowała obrusy, serwety, a nawet stroje ludowe. Siadałam z nią i ona mi pokazywała jak to najlepiej robić. Ciekawe czy coś z tego pamiętam...Wtedy nawet nieźle mi szło:-)
OdpowiedzUsuńSpróbuj... Ręce nigdy nie zapominają... Sama juz zapomniałam jaką to daje satysfakcję... Buziak!
OdpowiedzUsuńWyszły fantastycznie, bardzo udany debiut :)
OdpowiedzUsuńNo kochana, w takim razie tylko takich debiutów Ci życzę, bo serwetki wyszły naprawdę świetnie! Podziwiam tym bardziej, że ja kompletnie nie potrafię nic zrobić na szydełku :( Tyle już razy sobie mówiłam, że czas na kurs u teściowej... i co?... tylko na gadaniu się skończyło:( Chyba czas to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńBuziam mocno!
A najśmieszniejsz e jest to, że to takie proste jest. Dużo prostsze niz druty. Nawet jak się gdziesz pomylisz, nikt nie zauważy... Spróbuj.. Buziaki!
Usuń