Święta za nami, Sylwester również, nawet Nowy Rok już przeszedł... Wszystko co trzymało mnie na duchu w ostatnich dniach juz sie wydarzyło... Troche to pompatycznie brzmi, ale tak sie czuję... Od dziś jestem słomianą wdową i to na całkiem długo... Na minimum 3 miesiące... Bardzo mi sie ta perspektywa nie podoba. Mój osobisty Hiszpan, wyjechał do pracy za granicę i zobaczę Go dopiero na Wielkanoc. W domu pozostałości po Świętach zamiast cieszyc, tylko drażnią, bo przypominają piekne chwile...
Ale tym ostatnim zdjęciem kończę marudzenie i od jutra ;-), zaczynam pracowite życie, które to, mam nadzieje sprawi, że czas do kolejnych świąt minie szybko i rodzinka znów będzie w komplecie...
Już nie marudzę :-) ... Buziaki...
Oby jak najszybciej minął Tobie ten czas , pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki by tęsknota nie dawała się mocno we znaki a czas rozłąki minął bardzo szybko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Oj, to twarda musisz być (a gdzie tu siłę tak zaraz na dzień dobry Nowego Roku znaleźć?).
OdpowiedzUsuńZa to jak wróci..... :)))))
A tam twarda... Miętka bardzo... ale się staram...
Usuń