sobota, 25 kwietnia 2015

Stoliczek z balkonu Teścia i Ludwik Filip... czyli wstęp do sypialni...

Witajcie...

Stoliczek wymędziłam od Teścia... Stał sobie na balkonie. Deszcze na niego padały, wiatry go smagały i ogólnie w kondycji był bardzo złej... Bardzo wiekowy. U Teścia był od jego Komunii Swiętej, czyli od jakichś 59 lat...  Nieźle, prawda...? Z surowego drewna, zabejcowany i zostawiony samemu sobie. Popękał gdzie tylko mógł. Niestety nie zrobiłam zdjęcia z przed. Powiem jedynie, że był ciemno brązowy. Wyczczyściłam go, przemalowałam, a moż wywiercił dziórkę pod gałeczkę. Niesamowite jest w tym stoliku, że cały jest składany "na wcisk". Wszystko można rozłożyć i złożyć bez żadnych narzędzi...

A tak wyszedł...





Na stoliczku wczorajszy łup z wyprzedaży.. Lustro zrobione na Ludwika Filipa... za 29,90...

Dacie wiarę, że właśnie dzisiaj w Domo+ był program, między innymi własnie o tym lustrze. Stąd moja widza na jego temat. Podobne w oryginale, zamiast obecnych teraz, wytłaczanych kuleczek, były perły...


Zakochałam się w tym lustrze i obawiam się, że ono wyznaczy kierunek w wyglądzie sypialni...
W zalożeniu ma być lekko parysko - pałacowa. Oczywiście z przymrużeniem oka...Zobaczymy co z tego wyjdzie... 
Buziaki!

sobota, 18 kwietnia 2015

Motyle z Home&You...

Witajcie!
Ja tylko na chwilę.
Korzystając z bardzo przyjemnej wyprzedaży w Home&You, udało mi się nabyć cudowny lampion!


Jest dość duży i bardzo żałuję, że był tylko jeden...

Musiałam go Wam przedstawić!

Buziaki!

środa, 15 kwietnia 2015

Koniec leniuchowania... Wracam...

Bardzo dawno mnie nie było... Bardzo dawno... jednak doszłam do wniosku, że koniec lenistwa. Wiosna przybywa, więc i mnie nie wypada spać snem zimowym...
Troszkę się u nas zmieniło. Mam wrażenie, że zrobiło się jaśniej, weselej, radośniej...


Przyznaję się, że poprzednie żółte ściany, zostawione przez właścicieli mieszkania, doprowadzały mnie do szaleństwa. Nie dość, że ten żółty jakiś taki brudny był, to jeszcze ściany naprawdę były brudne, bez przenośni. Któregoś dnia nie wytrzymałam. Złapałam za wałek i zaczęłam nierówną walkę ze ścianami... Trwało to kila tygodni. Wolną mam tylko środę, dlatego co środę kolor zmieniała jedna ściana... Zdecydowałam się na dwa kolory. W sumie dlatego, że szary miał być z założenia, a lawendowy kocham... Lawendowego jest znacznie mniej, bo w takiej duże masie doprowadziłby mnie chyba do szału... 






Kanapa bidulina, nadal stoi, gdyż obecnie brak środków na jej zamianę. Dostała jednak nowe ubranko, które, mam wrażenie całkowicie ją odmieniło.





Dla przypomnia, wcześniej, chwilę po przeprowadzce było tak...


Nie wiem, jak Wam się podoba, ale ja nareszcie czuje się u siebie :-)

Teraz na tapecie mamy remont sypialni. Proces to będzie długotrwały, bo mój Najdroższy bywa w domu tylko raz w tygodniu, a wielu spraw nie potrafię zrobić sama...
Ale.. co sie odwlecze to nie  uciecze..

Pozdrawiam Was ciepło i biegnę nadrabiac zaległości Was Kochane Dziewczyny!

Cmok :-)