poniedziałek, 4 maja 2015

Moja mała - duża dziewczynka...


Troche za szybko rośnie jak na mój gust...







Wierzyć się nie chce, że to ta sama Gabrysia...

Troche mnie dzisiaj na sentymenty wzięło...

Wszystkie Mamy chyba zrozumieją...

Buziaki!!!

niedziela, 3 maja 2015

Hip hip huraaa!!! Udało się odpalić grilla!!!


Witajcie Kochani!!!

Mimo, iz  nadziei nie miałam zbyt dużo, to jednak się udało i pierwszy gill rozpalony!

Tak rzadko mamy szansę pobyć razem, że na tę majówkę czekaliśmy bardzo. Na co dzień jestem z Gabrysią sama, bo moja druga połowa pracuje daleko od domu i widujemy się tylko w weekendy. Dlatego tak bardzo rozczarowała nas pogoda. Siedzenie razem w domku też jest piekne, ale znacznie fajniej jest porobić coś wspólnie na powietrzu, choćby tylko na balkonie!
Nasz balkon jest naprawdę spory i daje duże możliwości, dlatego zdecydowaliśmy się go użyć.
Mimo, że pogoda dziś całkiem ładna i słoneczna to jednak wiało okropnie. Nie chciało sie nam pakować do auta i szukać miejsca do rozpalenia grilla na kilka kawałków przysmaków... Trochę leniwi jesteśmy... Trzeba się do tego przyznać...

Leniwi do tego stopnia, że zatrudniliśmy dziecko do rozpalania ogniska...




Żart oczywiście, ale nadmuchała się dziewczynka i namachała Galą.. I na dodatek kazali jej frankfurterki jeść z grilla... o zgrozo... Nie wiem już co w tego chudzielca pchać, żeby zechciała zjeść.. 


Widzicie tę piekną postawę mojej Córeńki przy stole...? To jest protest do jedzenia wyrażony całą sobą...

Wszystkim grillującym i nie grillującym życzymy cudownej pogody i wielu pyszności zjedzonych na świeżym powietrzu!!!

Buziaki!!!


piątek, 1 maja 2015

I tyle zostało z majówkowych planów...

Witajcie Kochani!

Miał być gril na świeżym powietrzu, specjalnie zakupiony na tę okoliczność... Wymyślone salatki, lodówka zapchana pysznościami do granic możliwości... I teraz trzeba je będzie smażyć na patelni chyba...
Do 13.00 było piękne słońca, zero wiatru, cieplutko...

A o 14,00 zrobiło się ciemno, paskudnie i okropnie wietrznie...

O 14.15 lało już jak ta lala...


A z grilowych klimatów został tylko kraciasty obrus...


I bardzo nietęgie miny Młodszeństwa...


Pozostało mi tylko cieszyć się tym, co na balkonie rośnie i czekać na poprawe pogody.. Jeszcze dwa dni wolnego. Może uda się tego grila z końcu rozpalić...



I jeszcze jeden przyjemny akcent dzisiejszego dnia... Clematis chyba wreszcie zakwitnie!!!!

Trzymajcie kciuki!!!



Całuje Was mocno!!! Niechaj słońce przybywa!!!

Buziaki :-)