niedziela, 1 grudnia 2013

Recyklingowy kalendarz adwentowy i wieniec, który zwiał...


Obiecałam Wam pokazac wieńce adwentowe naszych osiedlowych parafii, ale niestety mogę pokazac tylko jeden. I to niestety ten, moim zdaniem mniej ciekawy, bo strasznie kolorowy. Ale takie było zamówienie, więc w kwestii kolorów nic się zrobic nie dało.. Niestety, trzeba też było upchac w środek woal, bo Pan Kościelny "dał ciała " i nie poradził sobie ze stojakiem, który w środku wieńca straszył potwornym żelastwem... Ale koniec końcem wieniec chyba ujdzie, więc go Wam pokazuję :-)





Drugi wieniec był taki bardziej ekologiczny, w kremie i naturalnych, drewnianych dodatkach... Niestety drugi Pan Kościelny wpadł jak po ogień, wieniec zabrał i dał nogę w minutę... Nie dało rady go uwiecznic. Bardzo żałuję, bo mnie osobiście bardzo się podobał...

Oczywiście w domu wieńca oczywiście nadal brak... Jednak to prawda, że szewc bez butów chodzi...  Ale za to jest kalendarz adwentowy!!! 100% recyklingowy.....Nie jest w formie torebek z łakociami, a tylko karteczek z numerkami... Gabrysia zjada tyle słodyczy, że zrezygnowałam z jeszcze jednej możliwości na ich podjadanie... I pomyslec, że do 5 roku życia nie wiedziała co to słodycze... Ach Ci dziadkowie....

Gabrysia robiła kalendarz praktycznie sama. Cięła karteczki, malowała farbami literki, robiła dziurki i nawlekała je na wełenkę z sprutego swetra... Jedynie karteczki były z nowego papieru.



Mama tylko trochę pomagała przy niektórych cyferkach..  Gotowy kalendarz jest bardzo prosty, ale zrobiła go sama i jest to jej pierwszy, własny kalendarz... Mam nadzieje, że będzie go długo pamiętała...




Dzisiaj przed wyjściem do kościółka, pierwsza karteczka spadła...  Niestety, mamie tez padła bateria w aparacie, więc zdjęcie jest na chwile sprzed ciachnięcia ;-)


Niech żyje mama i jej gapiostwo!!!

Buziaki dla Was wszystkich Kochani!!!!

10 komentarzy:

  1. mnie sie taki barwny tez podoba Joasiu... szykuj szybko jakies cudo do domku...bo bez to jakos tak... Buziaki dla Gabrysi od Vikuni:*******

    OdpowiedzUsuń
  2. Joasiu, jeden woli kolorowy, drugi nie, ale nie mozna temu wiencowi odmówić kunsztu:-)
    Córcia się napracowała, to teraz będzie kupony odcinac d kalendarza:-) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt,jest na bogato ale bardzo ładny.Nie wszyscy są takimi minimalistami jak my ;P hehehe koń by się uśmiał...ja i minimalizm,przecież to słowo jest mi zupełnie obce :)))
    Brawa do córki za kalendarz,bo wykonanie jest świetne :)
    P.S. Moja też słodycze je na potęgę :( ale to ma po mamusi ;P
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Córcia poradziła sobie świetnie, a wieniec i tak wyszedł fajny, mimo przeszkód. Zapraszamy do mnie na bombkowe rozdanie www.tworzebolubie.com

    OdpowiedzUsuń
  5. mój starszy słodycze poznał przez przedszkole... i niestety lawina ruszyła... nie do zatrzymanaia... yślę, ze pójdę w Twoje ślady w przyszłosci- bo taki własnoręcznie zrobiony kalendarz na pewno zrekompensuje brak słodyczy ;-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten wieniec, całkiem ładnie wygląda. Gratuluję zdolności :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też nie mam wieńca adwentowego, więc nie czuj się osamotniona :) A pomysł z kalendarzem świetny, nie wpadłabym na taki :) Może jak już będę miała dzieci, to będę bardziej kreatywna w takich kwestiach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepiękny ten wieniec. Moim zdaniem świeta powinne być kolorowe, radosne właśnie też kolorami. Podobają mi się też oczywiście pastelowe, ekologiczne. Joasiu, jesteś niezwykle utalentowana, a córka po mamusi. Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń