środa, 15 stycznia 2014

Diabeł tkwi w szczegółach...

Witajcie Kochani...
Pisałam kiedyś o "cudownym", czerwonym zegarze, który doprowadzał do szału ilekroc na niego spojrzałam... Dzisiaj nastąpił koniec jego królowania w kuchni... Jako, że kiełkuje we mnie miłośc do żółtego w jaskrawej postaci, zafundowałam sobie takiego następce znienawidzonego czasomierza...


Zmiana taniutka, bo raptem za 11 zł (!), ale radośc ogromna! Od samego spoglądania na to żółte słoneczko, poprawia się humor...


 Dzisiaj tylko migaweczka... niedługo postaram się pokazac całą kuchnię, z już uwzględnionymi zmianami. Hokerek ze śmietnika też już zmienił kolor, i zaczyna robic za gadzet ;-)

A tak wyglądał, dla przypomnienia poprzedni zegareczek koszmarek...


Buziaki!!! cmok, cmok.

12 komentarzy:

  1. Taki mały akcent, a taka duża zmiana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się "rękoma i nogoma" za tą zmianą!!!! Extra!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tez jestem za... czekam Asiu na c.d.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki mały element, a ile radości. Niech ten nowy zegar - słoneczko odmierza Ci tylko dobry czas. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. no i super! bardzo jestem ciekawa zmian:-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Niby mały gadżet a zrobił tak wiele. Świetnie wygląda. Pozdrawiam, Krys

    OdpowiedzUsuń
  7. mały akcent, duża zmiana :) No i na półeczce zmiana, super :)

    OdpowiedzUsuń
  8. bardziej mi się podoba z tym żółtym :) świetnie, że wymieniłaś na ten żółty

    OdpowiedzUsuń
  9. Niby nic a jaka różnica!!! Super :) Pozdrawiam Asiu

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję, Kochane moje za te wszystkie sympatyczne komentarze!

    OdpowiedzUsuń