niedziela, 2 czerwca 2013

Lampa... czytaj dzisiejszy łup...

Witajcie...

Mam obsesję... Na punkcie lamp właśnie... Małych, duzych, podłogowych, stolowych... i jakich tam jeszcze chcecie.. Nie podniecają mnie tylko lapy sufitowe, gdyż górnego oświetlenia nie znoszę... Wiem, że czasami jest nieodzowne, ale mnie światło górne zwyczajnie dołuje... Uwielbiam światło rozproszone, sączące się po pomieszczeniu z wielu punktów.. Bo tylko takie według mnie oczywiście robi nastrój... No i w takim lepiej wygladamy, my kobietki... a trzeba się wspomagac, prawda...? Rozproszone światło to sprzymierzeniec skóry, w przeciwiństwie do mocnego światła górnego. Ale to taki wywód tytułem wstępu, i żeby usprawiedliwic kolejną lampę w domu... Ale nie mogłam jej nie wziąc... śmiała sie do mnie i wręcz sama wchodziła w rękę... Droga nie była, więc wyrzuty sumienia takie całkiem malutkie mam... Troszkę bidulka przeszła, abażur wymaga lekkiego podrasowania, szczególnie w miejscu mocowania na stelażu ale mam nadzieję, że radę dam... Nie chcę go zmieniac na całkiem nowoczesny, bo ten ma taką fają duszę i cudne światło daje... ciepłe, przydymione... Coś pomyslę.. a teaz przedstawiam jej wysokośc, lampę...

 
 




Ustawienie na razie dośc przypadkowe, ale przyznam, że bardzo mi pasujące...  Lampa stoi w sypialni, przy łózku i świetnie się sprawdza przy wieczornym czytaniu książeczek... Dlatego nie tracę czasu i biegne korzystac z jej dobrodziejstwa...

Całuje Was mocno, Asia.

13 komentarzy:

  1. My, kobietki - lepiej wyglądamy w rozproszonym świetle i najbardziej na świecie kochamy zakupy. I nie ważne, czy to ciuch, kosmetyk czy nowa lampa - radość jest zawsze równie wielka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ye, Yes, yes... święte słowa... I niech tak będzie nadal, nie zamierzam z tym walczyc... bo i po co ;-) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. O! Przypomniałaś mi o starym mieszkaniu mojej babci, gdzie nie było w pokojach w ogóle światła sufitowego- przewody zostały pociągnięte do ściennych kinkietów. Całe mieszkanie ogólnie miało swój klimat, a pewnie to oświetlenie się znacznie do tego przyczyniło.
    Dziękuję CI za przywołanie tych wspomnień:), o mojej kochanej babci i chwilach spędzonych przy rozproszonym świetle u niej w domu!

    A lampa piękna, taka klimatyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlaśnie... Ja mam podobne wspomnienia... Dom babci, świeże ciasto, truskawki z ogródka... i rozproszone światło z kinkietów... Buziaki!

      Usuń
  4. A wiesz, że ja mam tak samo z oświetleniem. Nie znoszę górnego. A wszelkie lampy są mile widziane :))) Też mam do nich słabość ;))
    Doskonale Cię rozumiem i tę "chwileczkę zapomnienia" przy nowym nabytku :)))
    pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłujące wszelakie lampy, łaczmy się ;-) Dziękuję za Twoją u mnie obecnośc :-)

      Usuń
  5. Lampa jest śliczna i ma swój klimat-:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej Asiu, dziekuje za wizyte u mnie i mily komentarz-chetnie rozgoszcze sie u Was, podoba mi sie Twoj blog- bo jest o wszystkim (tak jak moj ;O)... Milo sie czyta , narazie dotarkam do remontu pokoiku coreczki!!!
    pozdrawiam z dalekiego Burscheidu
    ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za pozdrowienia! Pokoik Gabrysi przemeblowany do końca i czeka na sesję... Pozdrawiamy z Mazur :-)

      Usuń
  7. ja też nie przepadam za oświetleniem sufitowym i bardzo żadko go używam, zdecydowanie wolę lampy :) A ta Twoja to chyba jednak zostanie w sypialni, myślę, że dobrze jej tam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lampa rzeczywiście śliczna, ciekawe jakie daje światło, ale myślę patrząc na nią że romantyczne! A górne światło, faktycznie jest paskudne!

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie sie podobaja takie abażury.

    OdpowiedzUsuń